Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

12 pazdziernika 2015, adaptacja kulturowa Polaka - czy my sie w ogole chcemy odnalezc na emigracji ?

fot. Dreamjay, freeimages.com

I znow spotkalam w centrum Brukseli polskich bezdomnych. "Lapali" przechodniow na jedzenie, mowiac lamana angielszczyzna: "help me monsieur/madame. Help for food I don't have". Bylo ich kilku, gawedzili rozparci na brudnym, niebieskim kocu. Obok, oparta o mur opuszczonego domu, przed ktorym koczowali, blyskala butelka jakiegos taniego alkoholu.Wrzucilam im do papierowego, pogniecionego kubeczka kilka miedziakow i pomyslalam:

- No chlopaki, nie czujecie sie tu jak u siebie w domu. Ale czy gdziekolwiek indziej czulibyscie sie jak u siebie? Z drugiej strony, outsider wszedzie moze miec swoj "dom". Ale skoro wybral za granice, to pewnie mial jakies powody. Czy bycie kloszardem w Belgii bardziej sie oplaca niz w Polsce? A moze mniej boli, bo ogladaja biede ludzie obcy jezykowo i kulturowo?

Inny obrazek. Przerwa na papierosa/kawe miedzy zajeciami z niderlandzkiego. Stoje ze znajomymi (Chorwat, Szwajcar, Marokanczyk, Wloszka, Belzka). Nieopodal pala papierosy Polacy. Dwoch mezczyzn i kobieta. Stoja z boku, dyskretnie i dyskutuja o innosci jezyka niderlandzkiego w porownaniu z polskim. W zasadzie nie podchodzi do nich nikt mowiacy w innym jezyku. I tak stoja sobie w swoim gronie od kilku lekcji. A przeciez odbywamy kurs w gronie naprawde wielokulturowym.

No wlasnie. Normalne w sensie grupowym jest szukanie "swoich" anizeli "obcych". To droga latwiejsza, bezpieczniejsza, nie wymagajaca wysilku poznawczego i proby odnalezienia sie w innej kulturze czy spoleczenstwie. Robi to kazda mniejszosc etniczna mieszkajaca w metropoliach. Mamy dzielnice marokanskie, tureckie, portugalsko-brazylijskie, mamy tez polskie. Wiekszosc mieszkancow Brukseli, zapytana o wskazanie konkretnych miejsc, nie bedzie miala problemu z okresleniem narodowosci ich mieszkancow. Mozemy wiec mieszkac w "swojej" dzielnicy i robic zakupy w polskim sklepie, chodzic do polskiego fryzjera czy lekarza. Pracowac z Polakami. Mozemy latami obcowac z tymi samymi ludzmi. Problem tylko, kiedy trzeba cos zalatwic w urzedzie albo wypelnic papiery. Ale od tego sa ludzie, ktorzy znaja jezyk. Za niewielka oplata pozbedziemy sie klopotu i mozemy dalej sobie zyc w swojej dzielnicy.

Czy taka strategia  przynosi owoce w dluzszej perspektywie? Moim zdaniem nie. Bo raczej nie poczujemy sie Belgami, a na pewno "tubylcy" dadza nam odczuc, ze jestesmy przybyszami skadinad. Sto slow to wystarczajaco, aby zrobic zakupy, ale za malo, aby porozumiec sie z tutejszym na ulicy. Podobnie jest z kultura i mentalnoscia. Moze i wiemy, co jedza Anglicy/Niemcy/Belgowie, ale "i tak nasz chleb jest lepszy". A pamietajac, ze spoleczenstwo to tkanka jak najbardziej zywa, skazujemy sie pomalu na margines. Dlaczego? Bo dzialanie ja + oni = my (jakiego bysmy oczekiwali), bedzie raczej nierownoscia ja < oni.

Jak przed laty wskazal psycholog miedzykulturowy John Berry - musi nastapic jakas zmiana w jednostce w momencie jej zetkniecia sie z kultura przyjmujaca i zmienia sie takze grupa/spoleczenstwo pod wplywem imigrantow. W spoleczenstwie pluralistycznym, opartym o wspolegzystowanie wielu kultur (bylo ich wiele w Europie, zanim Polacy zaczeli emigrowac), kazdy, kto jest ambitny i chce przynalezec do danej kultury, musi poznac jezyk, zwyczaje, mentalnosc, slabe punkty. Z drugiej strony - powinien dac innym poznac swoja kulture i obyczaje, aby nastapila wymiana doswiadczen kulturowych. Wiedzac, ze jest tylko imigrantem, powinien miec takze na wzgledzie kontrybucje dla kraju, do ktorego przyjechal. Co moge tutaj zrobic, nie tracac swojej tozsamosci? To pytanie, ktore powinnismy sobie zadawac, zyjac na obczyznie.

Widze wokol, ze wciaz mamy wiele do nadrobienia. Nadal wolimy przebywac ze "swoimi", nie wychylac nosa poza wlasny krag kulturowy. Moze ten zascianek rozwala nasze dzieci?



Brak komentarzy: