zrodlo: Edhi Foundation |
Kim byl ten skromny starzec? Mawial: "jesli ktos ma problem z wyzywieniem swoich dzieci, niech odda je mnie. Zaopiekujemy sie nimi, damy wyksztalcenie, zapewnimy najlepsze mozliwe warunki rozwoju". Mowil tez: "Kazdy, bez wzgledu na religie, status spoleczny, kaste, ma prawo do normalnego zycia i wychowania dzieci", zone wspieral tak: "nie bierz sobie do serca niczyjej smierci, Bilquis. Pamietaj o Bogu, ktory nie uznawal nierownosci miedzy ludzmi. Biedny, bogaty, od tego kranca do przeciwnego kranca ziemi, kazdy jest rowny. To jest przyklad rownosci".
-Nie stalbym byc moze teraz przed Panem, gdyby nie Edhi Sahab. Przygarnal mnie, kiedy bylem sierota, zaopiekowal sie, wyksztalcil. Dzis jestem mechanikiem w jego fundacji i naprawiam ambulanse. Jest nas tutaj wielu - krzepki mlody czlowiek wskazuje na pozostalych kolegow z kluczami w rekach.
Inni pytali: "dlaczego pomagasz hindusom i chrzescijanom i zabierasz ambulansem do swojej kliniki?
- Ten ambulans jest bardziej muzulmanski od Ciebie - odpieral atak Edhi.
Humanistyczna postawe zaszczepila mu matka. Kazala mu dzielic 2 pajsy na 2 i jedna wziac dla siebie, a druga dac biednym. Rodzina Edhich opuscila Indie ze wzgledu na biede i przeniosla sie do Pakistanu. Tam Edhi Sahab sprzedawal uzywane przedmioty ot tak, na ulicy. Ale pewnego dnia mlody Edhi zobaczyl dwoch walczacych na noze. Jeden z napastnikow ranil dotkliwie drugiego. Nikt z gapiow nie odwazyl sie ruszyc. Wtedy to, jak mowil Edhi w jednym z wywiadow, poczul, ze musi pomagac. I zaczal od pracy w lokalnym szpitalu po to, by wkrotce otworzyc skromne centrum pomocy: gdzie niechciane dzieci mogly dostac wikt, bezdomni ciepla strawe, uzaleznieni od narkotykow byli poddawani programowi rehabilitacji. Wkrotce ruszyly pierwsze ambulanse sygnowane imieniem "Edhi". Centrum rozroslo sie do szpitali, gdzie opieka medyczna byla bezplatna i dla wszystkich, centrow dziennych dla potrzebujacych, domow dziecka i centrow edukacyjnych, a takze serwisow pochowku dla bezimiennych i najbiedniejszych. Dzis centrum to kilkanascie placowek w Pakistanie i poza nim, a liczby pokazuja miliony klientow, ktorym sluzyl Abdul Sattar Edhi.
Fenomen tego niewyksztalconego kierunkowo czlowieka (jego zona jest pielegniarka, on - samoukiem) lezy w jego postawie - przez 60 lat niezmordowanie pracowal od switu, przyjmujac telefony ze zgloszeniami, osobiscie urzadzal kwesty na rzecz swoich szpitali (siedzac, jak dawniej, na rozlozonej makatce, z pieniedzmi z datkow rozlozonymi na ziemi niczym uzywane przedmioty). Nie bral za swoja prace wynagrodzenia, nosil dwie pary ubran i przez lata jedna pare plastikowych klapek. Potrafil wrecz zwolnic pracownikow, ktorzy jedli z sierotami "ich jedzenie", podczas gdy ze swojego wynagrodzenia mogli kupic sobie, co tylko chcieli. Wtedy ten lagodny czlowiek byl kategoryczny: "wy macie swoja pensje. Powinniscie jesc z tamtych pieniedzy. To jedzenie nie jest dla Was".
fot. AP |
Abdul Sattar Edhi odszedl w Karachi, kilka dni temu. Wszystkie swoje zdrowe organy kazal oddac na przeszczepy (jego oczy juz pomogly dwom osobom), chcial byc pochowany w tym samym ubraniu, w ktorym chodzil. A jego cialo na stadion wypelniony tysiacami sympatykow i legia honorowa wiozla jego karetka.