Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jezyk obcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jezyk obcy. Pokaż wszystkie posty

30 wrzesnia 2017, aaaa, chetnie pozbede sie polskiego akcentu

fot. Marcelo Moura
Nie, to nie ogloszenie drobne w codziennym wydaniu lokalnej gazety. To tytul jednego z reportazy BBC z cyklu "Listen to Britain". O tym, jak wielokulturowe sa Wyspy Brytyjskie, jak wiele narodowosci i kultur je zamieszkuje. I jak bardzo ich mieszkancy probuja odnalezc sie w tym tyglu - "dostosowac sie" (to fit in), zeby zacytowac brytyjskie medium.

Poznajmy wiec Kasie/Kashe, ktora od 27 lat jest mieszkanka Wielkiej Brytanii, w tej chwili przebywa w Kent. Widzimy, jak zmienial sie jej wizerunek przez lata bycia na emigracji, widac w tle rowniez kilka bibelotow wskazujacych na jej patriotyzm ("Dom jest tam, gdzie zostalo serce"). Jest dumna z bycia Polka. A jednak od kilku miesiecy przeszkadza jej jej polski akcent. Bohaterka reportazu wskazuje, ze dostaje nieprzyjazne komentarze od swoich rozmowcow. I ze uslyszala nawet o 'byciu nieuprzejma' w swoim miejscu pracy. Prawdopodobnie, jak przyznaje, przez swoj akcent. Jest jej bardzo przykro z powodu dyskryminacji Anglikow wobec niej i chce to zmienic przez...zmiane swojego akcentu. W tym celu bierze korepetycje z artykulacji u logopedy.

Przypomina mi to historie mojej brytyjskiej znajomej, ktora uczeszczala ze mna na kurs francuskiego. Jej sprawdziany pisemne byly zawsze wysoko oceniane przez nauczycielki. Ale wymowa - polecono jej pozbycie sie akcentu przez uczestnictwo w sesjach logopedycznych. Belgijskie pedagog twierdzily, ze dziewczyna ma problem z samogloskami na koncu wyrazow, ze zamiast "le figaro" wymiawia raczej: "ley figaroo" i ze jest "za bardzo brytyjska" w akcentowaniu wyrazow. Czasem prowadzi to do nieporozumien albo niezrozumienia (czy "lait russe" to nie "ley rousse"?), jednak moja znajoma nie poddala sie presji logopedow i mowi ze swoim akcentem. Wiecej, nie przeszkodzilo jej to w dostaniu pracy w miedzynarodowej firmie, gdzie jest cenionym ekspertem. W firmie francuskiej, dodajmy.

Dlatego nie dziwi reakcja internautow na film o Kasi/Kashy. Zreszta - reakcja mieszana. Wiekszosc pociesza kobiete, zeby mowila ze swoim akcentem i nie przejmowala sie innymi. Inni, przewaznie o polskich korzeniach, dziela sie na tych, ktorzy sa dumni z polskiego akcentu (ktory przeciez jest tylko jednym w tyglu akcentow z wielu zakatkow swiata). Przytoczmy jedna z opinii:

"Bede brutalnie szczery - ona po prostu udaje kogos, kim nie jest. Szkocki, walijski, geordie, cockney, yorkshire, wloski, francuski, hiszpanski, niemiecki, polski, rosyjski - wspaniale jest miec tak rozne akcenty w UK, to czyni ten kraj wielkim. Nie musisz mowic Kroleskim Angielskim aby byc szanowana - przede wszystkim szanuj siebie"

Inna opinia, sympatyzujaca z Kasha, zgola usprawiedliwa dazenia do zmycia z siebie tego trudniego polskiego brzemienia twardego akcentu:
"Nareszcie ktos mowi o rasizmie miedzy bialymi. Kraje Europy zachodniej postrzegaja cie jako kogos gorszego. Przyczep sobie polska flage do samochodu, a nastepnego dnia twoj samochod jest zdemolowany. Tak, sa lepsi Europejczycy i gorsi. [..] Czasem wole milczec niz cos powiedziec, dziwne spojrzenie wystarczy. Rozumiem jej chec nauczenia sie perfekcyjnego angielskiego".


Dodajmy, ze srodtytul reportazu to: "Akcent mowi wiecej, niz slowa". A gdyby tak odniesc sie do tego, co kryje sie za opiniami polskich internautow, ktorzy obejrzeli film? Co moze kryc sie za checia zamieszczania flagi polski na samochodzie albo przechowywania kubkow z polska estetyka? Portal natemat.pl przyjrzal sie blizej fenomenowi Polaka-emigranta i podzielil emigrantow na: swietnie wyksztalconych expatow, tych, co sobie moszcza "Mala Polske" i tych, co uciekaja od polskosci na emigracji. Jak wyglada Kasia/Kasha na tle tych portretow?

Wydaje sie, ze tez mosci sobie taka Mala Polske. Jednak wiele lat na obczyznie sprawilo, ze chce sie zasymilowac i dostosowac, takze jesli chodzi o brytyjski akcent. Czy jednak zmiana akcentu pomoze jej w realizacji planow zawodowych, socjalnych? Czy przysporzy jej przyjaciol? Kwestia akcentu to raczej jedna z warstw integracji w spoleczenstwie, tym bardziej tym wielokulturowym, gdzie kazda mniejszosc etniczna ma swoj wlasny, niepowtarzalny akcent. Wiecej - zamiast smucic sie, ze akcent pozostawia do zyczenia, moze po prostu go zaakceptowac i miec przewage nad autochtonami w tym, ze przeciez jestesmy dwujezyczni. A nawet (jak w Kanadzie czy Belgii), trojjezyczni. Wtedy kompleksy pojda spac i nie bedzie czczych oskarzen o dyskryminacje ze wzgledu na akcent. Emigranci - polubmy swoja oryginalnosc!




20 wrzesnia 2014: dobrze mowic w jezyku obcym nie wystarcza aby sie zintegrowac

O ile w Polsce dyskutuje sie (choc wciaz to etap pomyslu) o wprowadzeniu egzaminu panstwowego dla cudzoziemcow starajacych sie o karte stalego pobytu, o tyle w innych krajach jezyk wcale nie jest kluczowym elementem integrujacym ze spoleczenstwem przyjmujacym. Przynajmniej tak wynika z badan przeprowadzonych ostatnio w Brukseli przez Katolicki Uniwersytet w Louvain (UCL).

W swiadomosci potocznej dyskryminuje sie tego, ktory "nie kracze, jak wrony". Jezyk jest wciaz bowiem uznawany za podstawowa forme integracji ze spoleczenstwem, do ktorego chce przynalezec imigrant. Ma zapewniac poznawczy komfort (przeciez rozumiem, co do mnie mowia) i emocjonalna pewnosc, ze nie padnie sie ofiara manipulacji (wiem, czego ludzie ode mnie oczekuja, potrafie temu sprostac). Istotnie, wedlug badania przeprowadzonego przez socjolingwistow: Anne Sophie Romainville i Philippe'a Ambye, w jezyku mediow wiekszosc stereotypow kojarzonych z imigrantami dotyczy ich slabej badz zadnej znajomosci jezyka kraju przyjmujacego albo wrecz braku woli do nauki (jako, ze znac jezyk spoleczenstwa przyjmujacego to "dzielic wspolne spoleczne wartosci").

Gdzie lezy prawda? Socjolingwisci z UCL zauwazyli, ze porozumiewac sie w danym jezyku to "integrowac sie wtornie". Co oznacza wtorna integracja (czy tez w doslownym tlumaczeniu "integracja nabyta - "integration reussite")? To proces spoleczny, w ktorym jednostka dobrze i sprawnie funkcjonujaca spolecznie (znaczy - po prostu zintegrowana) nadbudowuje system wartosci i kulture nabyta wyznaje jako swoja. Jak taka integracje w ujeciu psychologicznym okreslal Kazimierz Dabrowski - to "wysublimowana struktura uczuciowa, nadpopędy samozachowawcze i gatunkowe (metafizyczny i społeczno – moralny) oraz rosnąca samoświadomość wiążą postawę aktualną z retrospektywną i prospektywną, tworząc nową hierarchę celów w odniesieniu do wyraźnego ideału, nową, wielowymiarową metodę wzbogacania osobowości – samowychowanie".

Inaczej mowiac - jednostka zdrowa w sensie mentalnym, wyrazajaca chec partycypacji spolecznej i chcaca aktywnie ksztaltowac rzeczywistosc jest zdolna do wzbogacenia swojego swiatopogladu nowym, nabytym i traktowania go jako swojego. Jezyk jako element pewnej kultury - stanowi zatem etap integracji spajajacej jednostke w sensie socjologicznym z dana grupa i w sensie psychologicznym - wzbogacajacy osobowosc. Jak podskresla pomyslodawca badania: "nieznajomosc jezyka to raczej konsekwencja braku partycypacji spolecznej jednostki (czy tez szerzej - integracji spolecznej), a nie jej przyczyna. 

Jesli wiec spotkasz Hindusa, ktory kiepsko mowi w danym jezyku, wcale to nie oznacza, ze nie ma on woli, aby sie nauczyc mowic. Byc moze prowadzi wlasny biznes i kontaktuje sie przewaznie ze swoimi krajanami. Byc moze nie ma wolnej chwili na podjecie nauki. Jezyk bedzie u niego raczej efektem uplywu czasu, jaki spedzil w danym kraju, niz "lenistwa poznawczego", jakie latwo mu przypiszemy...


Korzystalam z artykulu w dzienniku "Metro" z 10 marca 2014.