Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kryzys mieszkalnictwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kryzys mieszkalnictwa. Pokaż wszystkie posty

11 czerwca 2017, opowiesc o mieszkaniach w Brukseli

Dla tych, ktorzy nie pamietaja, pisalam juz o udrekach emigranta mieszkajacego w grupie po kilka osob na kilku metrach kwadratowych. Byly to realia brytyjskie, ale i w stolicy Europy zdarza sie coraz czesciej (i jest to, naturalnie, wymieniane jako niepozadane na liscie profilu lokatorskiego przez wlascicieli mieszkan). Rzeczywiscie cale rodziny zajmuja kamienice, jedna, duza rodzina (ojciec, matka, 2 dzieci i babcia/dziadek) zajmuje pokoj z kuchnia (w realiach brukselskich to: salon, sypialnia, kuchnia i lazienka). Paradoks chce, ze wiekszosc pokojow z kuchnia wynajmowanych w Brukseli jest dla "maks. jednej osoby albo pary bez dzieci". Zwierzeta sa nawet poza kategoria - praktycznie zaden wlasciciel nie klaszcze na wiesc o tym, ze nasze mieszkanie bedzie zajmowal pies/kot/papuga. Za to kiedy przychodzi do afirmacji, czy mieszkanie jest czyste, zdarza sie, ze wlasciciel nie podaje do wiadomosci problemow z roznej masci zwierzetami towarzyskimi jak: karaluchy, pluskwy czy szczury. Tak, prosze Panstwa, w stolicy Europy ich nie brakuje.

Wrocmy jednak do sedna wpisu. Statystyczny imigrant, szczegolnie niezwiazany blisko (czy to przez rodzine, czy przez zasiedzenie), z wlasna mniejszoscia kulturowa, ma male szanse na znalezienie mieszkania. Jakiegokolwiek, bo popyt na mieszkania jest ogromny, a podaz...wyraznie maleje. Tak na rynku prywatnym, jak i na rynku mieszkan socjalnych. Wedlug danych flamandzkiej telewizji VRT, 10 000 mieszkan socjalnych stoi pustych, tymczasem na listach rezerwowych (odnawianych co roku), klebi sie 80 000 potencjalnych uzytkownikow. Podpisani w tych kolejkach potwierdzaja, ze w Brukseli na mieszkanie socjalne (a zatem relatywnie tanie w porownaniu do cen rynkowych), czeka sie kilka lat. I priorytet zostal ustanowiony dla rodzicow samotnie wychowujacych dzieci, rodzin wielodzietnych, bezdomnych czy dysponujacych bardzo niskimi dochodami (a najlepiej - aby te czynniki byly skumulowane). We Flandrii podobno na mieszkania socjalne czeka sie krocej, ale rowniez trzeba "odstac". Proba rozwiazania systemowego - czyli powolanie do zycia spolecznych agencji nieruchomosci (zasada - wlasciciel powierza swoje mienie na jakis czas, agencja szuka lokatora o okreslonym "spolecznym" profilu i wynajmuje mieszkanie, czesto w bardzo dobrym stanie), wciaz nie nasyca rynku, szukajacych mieszkan jest wciaz za duzo w porownaniu do stanu rzeczy.

W Brukseli mozna powiedziec, ze wlasciciel sobie, a lokatorzy sobie. Bo to troche inne swiaty. Pierwszy - chce jak najwiecej zarobic. Drugi - chce mieszkac w mozliwie najlepszych warunkach za mozliwie najnizsza cene. Sprzeczne interesy? Niemalze, jesli wezmiemy pod uwage oczekiwania wlasciciela co do profilu lokatora:

Osoba samotna, bezdzietna, niepalaca, niepijaca musi wplacac co miesiac 700 EUR za kawalerke skladajaca sie z 1 pomieszczenia! Dodajmy, ze wynagrodzenie minimalne w Brukseli to 1531 EUR brutto, po odjeciu podatkow (ktore sa najwyzsze dla osob samotnych i singli) pozostaje...700 EUR.

Innym problemem jest standard mieszkan w najmie. W Brukseli istnieje mozliwosc (choc jest to sprzeczne z kodeksem mieszkalnym i, w zwiazku z tym, z prawem), wynajmu mieszkania w piwnicy:


 W zasadzie na kazdej ulicy przechodzacy moze spotkac takie lokale. Niewystarczajaco naswietlone, wilgotne, w krotkim czasie staja sie pozywka dla grzyba i powoduja ubytek na zdrowiu. Owszem, z takiego mieszkania mozna uciec, podajac je jako "nie nadajace sie do zamieszkania", ale w praktyce ani dzielnica, ani sily porzadkowe nie przejmuja sie apelem lokatora. Ot, wybrales, to cierp.

Rozwiazaniem logicznym i oddolnym przy ogromnych cenach wynajmu i wygorowanych oczekiwaniach wlascicieli, jest faktycznie mieszkanie kolektywne. W przeciwienstwie do malych powierzchni zaieszkalych przez duze rodziny, takie mieszkanie jest wynajmowane na pokoje. Samowystarczalne, z lazienka, polaczeniem sieciowym, czesto malym aneksem kuchennym. Cena za taka przyjemnosc? Ano, trzeba jednak posiadac budzet 300-500 EUR miesiecznie. Co ciekawe, kiedys takie "koty" (francuski skrot od wspolokatorski), byly kojarzone wylacznie ze studentami. Teraz bardzo czesto taka forme zycia we wspolnocie wybieraja mlodzi profesjonalisci, czesto po 30-tce, ktorych laczy bycie singlem lub pozostawanie w niezobowiazujacym zwiazku. Dodajmy, ze wlasciciel moze liczyc na wiekszy naplyw gotowki (jesli oferuje mieszkanie 3-pokojowe, ma 3 osoby, a nie np. pare z dziecmi), stad relatywnie co 10 mieszkanie (dane z 2015 roku) jest wynajmowane w Brukseli jako KOT.

Wspaniale. Ale jesli: nie pracujesz, nie masz szans na zapomoge z OPS, jestes singlem i...az wlos jezy sie na glowie. Moze zatem squat? W Brukseli istnieje, ciagle niepelna, lista mieszkan opuszczonych albo w bardzo zlym stanie. Zajecie ich daje chociaz iluzje posiadania czegos, za co nie trzeba placic ciezkich pieniedzy (czyli, krotko mowiac, miec bilans wydatkow przynajmniej na poziomie zera). Bo jesli przeanalizujemy sytuacje mieszkania w przestrzeni, ktorej nie chcielibysmy powierzyc najlepszemu z naszych wrogow, za ktore trzeba zaplacic minimum 500 EUR (bez oplat za media), to warto podjac taki krok? I mieszkac do tego w samym centrum pieknego miasta, zwanego stolica Europy.
Zawsze tez mozna miec nadzieje na to, ze moze bedzie lepiej...bo kto jej nie ma.